Zjeżdżając krętymi drogami prowadzącymi z lotniska w kierunku miasta, trudno zdecydować się, który widok jest bardziej godny podziwu. Z jednej strony połyskują turkusowe wody skalistych zatok, z drugiej wzrok przyciągają wysokie, groźne góry...
Na tym tle Chania połyskuje jak największy klejnot na firmamencie zachodniego krańca Krety , a jej oprawę stanowi potęzny masyw Lefka Ori (Gór Białych).
Efektem tego jest intrygujaca architektoniczna mieszanka, uderzająca do głowy jak dobre wino, z czym na pewno zgodzą się wszyscy kretomaniacy.
Chania, to jeden z klejnotów Krety, dawna stolica i z pewnością najpiękniejsze miasto na wyspie. Uroczy stary port fascynuje, labirynty kolorowych uliczek przyciągają poszukiwaczy kulinarnych i wzrokowych wrażeń, a nad wszystkim czuwa piękna, stara latarnia morska -gwiazda przewodnia dawnych i dzisiejszych podróżników.
W plątaninie magicznych zaułków starówki kryje się całe mnóstwo różnorakich sklkepików, uroczych tawern i rozgadanych kafejek.
Im dalej od portu tym mniej gwarno, spokojniej i taniej...
Podczas spacerów labiryntami wąskich, kamiennych uliczek starego miasta, pomiędzy kamieniczkami słychać głosy bawiących się dzieci, rozmowy dolatujące zza uchylonych okiennic, nad głowami snuje się zapach dopiero co rozwieszonego prania i dolatują smakowite kuchenne aromaty.
W każdy czwartek wzdłuż nadmorskiej drogi prowadzącej z plaży Nea Chora do starego portu, odbywa się uliczny targ na którym lokalni wytwórcy sprzedają miejscowe specjały: doskonałe warzywa, owoce, sery, oliwki, suszone zioła, domowe wino i oliwę, raki i mnóstwo innych smakowitości. Na bazarku panuje specyficzna atmosfera, sprzedawcy przekrzykują się, głośno reklamując swoje towary, a ceny na bazarku są niższe niż w pobliskiej hali targowej.
Z zakupionych na bazarku smakołyków przygotowałam domową ucztę. Krucha sałata z fetą i ziołami "prosto z gór", skropiona domową oliwą i lokalnym winem smakowała lepiej niż w tawernie. No i ileż było przy tym uciechy!
Skoro o jedzeniu mowa, to nie mogę się powstrzymać przed pleceniem fajnej knajpki na wieczorną kolację na mieście.
To Tawerna Ela ulokowana na ulicy Kondilaki 47, w pobliżu Portu Weneckiego. Tawerna ma przyjemny klimacik, efektowny wystrój, smaczne jedzenie, przyzwoite ceny, oraz bardzo sympatyczną i wyluzowaną obsługę. Mieści się w starej żydowskiej fabryce mydła. Bardzo przyjemne miejsce, naprawdę polecam.
I romantycznie i bajkowo :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Z przyjemnością spędziłabym tu wakacje :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie knajpki jak na ostatnich zdjęciach..podobne widziałam w Chorwacji :)
OdpowiedzUsuńW Chani byliśmy kilka razy. Kocham takie miasteczka greckie. W ogóle Kreta moim zdaniem jest przeurocza!!! :)
OdpowiedzUsuńInka,świetne rady,powinnam je wykorzystać,planując następne wyjazdy na Kretę,która dla mnie jest królową wśród wszystkich greckich wysp.Piękne,klimatyczne zdjęcia.Dziękuję za komentarz ☺
OdpowiedzUsuńMiasta i miasteczka Krety są cudowne, posiadają gwar i ciszę, spokój i rozgardiasz. Mnie bardzo podobały się także miejscowości jak Rethymno, greckie Saint Tropez czyli Agios Nikolas, które jest przeurocze.
OdpowiedzUsuń