2015/05/29

AZYMUT- ZIELONE WYSPY JOŃSKIE



Witam was po powrocie z mojego kolejnego wyjazdu do Grecji.
Tym razem była to najprawdziwsza morska przygoda, dwunastodniowy rejs po Morzu Jońskim, połączony ze zwiedzaniem Wysp Hepnanezu: Itaki, Lefkady i Kefalonii, oraz niezamieszkanej, małej wysepki Atokos.

Heptanez (po grecku epta, to siedem), składa się z siedmiu dużych wysp i kilkunastu mniejszych wysepek, położonych  wzdłuż zachodnich wybrzeży Grecji. Kefalinia, Kerkira (Korfu), Zante (Zakyntos), Ithaka, Paksi, Kalamos, Lefkas, według Homera, należały do królestwa Odyseusza i oprócz Lefkady, są jedynymi miejscami na terenie współczesnej Grecji, które nigdy nie znalazły się pod okupacją turecką.
Wyspy Jońskie odbiegają charakterem od pozostałych, greckich wysp ze względu na ulewne deszcze, nawiedzające je od października do marca. Brak im tej surowości w zarysach, jaka cechuje wyspy w rejonie Morza Egejskiego. Są gęsto zalesione i zadziwiająco zielone, pokryte cyprysami, oliwnymi gajami, winnicami i plantacjami owoców cytrusowych. Charakteryzują je łagodne wzniesienia, wysokie góry, malownicze, strome  klify i urocze zatoczki z mieniącą się wszystkimi odcieniami błękitu wodą. 















Płynęliśmy wyprodukowanym w Portugalii,  stalowym, pięcioosobowym jachtem, który przeszedł zwycięsko przez niejeden sztorm, pływał z delfinami i wielorybami. "Boko Maru", zdrobniale "Boczek" dzielnie radzi sobie na morskich akwenach już kilkanaście lat. Ma za sobą kawał mórz kilem przeorany i jest kuźnią morskich sterników.
Daleko mu do wypasionych, nowoczesnych jachtów, jakie obecnie cumują w portach. Ale za to Boczek, to prawdziwa łajba z duszą!


Niestety, ze względu na gniew Posejdona, niesprzyjające warunki, awarię silnika, oraz przymusowe kilkudniowe oczekiwanie na  część do tegoż silnika, nie dobiliśmy do wszystkich zaplanowanych portów na mniejszych, mniej znanych wysepkach Morza Jońskiego: Meganisi, Kastos i Kalamos. Mogłam je tylko podziwiać z, oddali, zamglone, tajemnicze, pokryte wiosenną zielenią i otoczone niebieskimi wodami Morza Jońskiego.




Morze Jońskie jest dosyć bezpiecznym akwenem do pływania, polecanym również dla mniej wprawnych żeglarzy, aczkolwiek, jak dane nam było się przekonać, potrafi tam również nieźle dmuchnąć.
Władca greckich mórz, Posejdon, kapryśny i humorzasty, zaserwował nam pełen przegląd swoich zmiennych nastrojów, obdarzając zarówno bezchmurnym niebem i prawie całkowitą flautą, jak i burzami na morzu i wiatrem sześć w porywach do siedmiu w skali Beauforta.
Pierwszej burzy na początku rejsu nie zaliczam do najmilszych przeżyć i przyznaję, że okropnie mnie przeraziła. Naszą łupinką obłędnie bujało, deszcz lał, wiatr wył, łódź szła w przechyle, dziób rozbijał fale, a woda wlewała się do kokpitu.
Pod pokładem fruwały niezabezpieczone przedmioty, trudno było utrzymać się na nogach i wykonywać najprostsze czynności. Ubrani w sztormiaki i kamizelki ratunkowe, przypięci specjalnymi pasami, zabezpieczającymi przed wypadnięciem za burtę, kurczowo trzymaliśmy się czego się dało, usiłując jednocześnie utrzymać w żołądku posiłek, ale i tak sponiewierało nas srodze...

Dzięki naszemu dzielnemu kapitanowi, który dwoił się i troił nie mogąc za bardzo liczyć na pomoc mało doświadczonej załogi, wyszliśmy z opresji bez szwanku. Pomijając kilka siniaków ;)
I kiedy wydawało się, że wszystko już za nami, kiedy morze się uspokoiło -nawałnica powróciła. Wydawało się, że trwa w nieskończoność.


Jednak tak jak w życiu, nawet najgroźniejsze nawałnice kiedyś się kończą, a zza ciemnych chmur wychodzi słońce,ofiarowując zmęczonym żeglarzom wytchnienie i rozpościerając przed ich oczami nieziemski spektakl.
Warto było doświadczyć burzy na morzu, by ujrzeć później takie widoki:





Wyspy Jońskie są przepiękne.
Z przyjemnością opiszę je i pokażę w następnych odcinkach bloga.
Pozdrawiam.
Inka


17 komentarzy:

  1. Przygoda z burzą może przykra, ale na pewno bardzo wzbogacająca wewnęrznie.
    Niesamowite krajobrazy; tylko pozazdrościć. Wspaniała letnia wyprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak cudownie, a dwa ostatnie zdjęcia wymiatają!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci tej przygody ale przeżycie w takiej łupince burzy? współczuję.
    Warto się trochę postrachać dla takich wschodów słońca.
    Cudne są twoje zdjęcia.
    Miłego weekendu:)*

    OdpowiedzUsuń
  4. Widoki po burzy rzeczywiście cudowne, ale ja bym ich chyba ze strachu nie doczekała;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolor wody jest zachwycający...
    A widoki nieba...zwalają z nóg!
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję, było trochę adrenalinki, zwłaszcza dla niewprawionych i nieoswojonych z morskimi przygodami szczurków lądowych, do których się zaliczam, ale, teraz, jak oceniam z perspektywy suchego lądu, to przynajmniej mam co wspominać i o czym dzieciom opowiadać.:) Dzięki za komentarze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że choć na zdjęciach mogę obaczyć te wspaniałe wyspy, mam chorobę morską i sama nie wybiorę się w podróż. Czekam na dalsze relacje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No to byłaś prawdziwym wilkiem morskim. Co prawda nie wiem czy przeżyłabym burzę na jachcie, i tego doświadczenia Ci nie zazdroszczę, to jednak późniejszy zachód słońca wynagradza strach i przerażenie. A ostatnie zdjęcie to jak na Malediwach gdzieś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe i grozne doswiadczenie masz za soba. Burza w takiej lupince na srodk morza? Brr.. ale widze, ze warto bylo, czekam na ciag dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham morze i pływanie po nim, ale przeżyć na jachcie w trakcie burzy nie zazdroszczę. Chyba też bym się bała. Jednak widoki wschodzącego słońca wynagrodziły to przeżycie. Morze spokojne na ostatnim zdjęciu najbardziej mi się podoba, mimo iż fale lubię, ale patrząc na nie z lądu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. zazdroszczę takiej wycieczki :) mam w planach Grecję w tym roku i mam nadzieję, że nikt ani nic mi tych planów nie pokrzyżuje :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Greckie wyspy mogłabym odwiedzać co roku - każdego roku inną. Świetne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niezwykłe doświadczenie poza zasięgiem moich możliwość ze względu na mój osobisty błędnik.:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę na moim blogu. Ucieszę się, jeśli pozostawisz po sobie komentarz. ;)