2015/02/24

KOLORY GRECKICH WYSP


 Dookoła jak okiem sięgnąć niebieskie morze pokryte leciutką pianką białych fal. Skaliste brzegi w kolorach ochry. Błękitne prawie bezchmurne niebo. 
Lśniące bielą cerkiewki. Wzgórza w wielu odcieniach zieleni i brązów. 
Kamienne, ceglaste mury monastyrów. 
Jaskrawa różowość bugenwilli i oleandrów. Pastelowe tynki budynków.
Oto kolory greckich wysp.














Jeśli podobała ci się moja krótka, pełna ciepłych wspomnień podróż w krainę kolorów i światła, to uśmiechnij się ... oraz zostaw komentarz ;)
Efcharistó!
Inka





2015/02/15

POD SKLEPIENIEM Z NIEBA. KOŚCIÓŁ W JAŁÓWCE.




O ruinach kościoła w Jałówce słyszałam już dawniej.
Oglądałam je na zdjęciach, podziwiałam na filmie "Cząstka Podlasia"   tu 
Ciekawiły mnie, ale nigdy nie były po drodze, co zresztą  zrozumiałe, bo wystarczy zerknąć na mapę, by dowiedzieć się, że jest miejscowość Jałówka leży na samym krańcu województwa podlaskiego. Do granicy z Białorusią jest stąd niecałe dwa kilometry. 
Kiedy  błądząc nieco krętymi drogami wzdłuż cichych  przygranicznych wsi  w końcu dotarłam na miejsce, ostatnie promienie zachodzącego słońca wpadały przez pozbawione witraży okna zrujnowanego kościoła w Jałówce. Dotarłam, stanęłam i zdumiałam się... Ruiny! Nie greckie, nie rzymskie, tylko nasze, swojskie, podlaskie.


Czysty, zimowy błękit nieba usiłował wypełnić smutne i puste oczodoły okien.  Przejmująca, niczym nie zakłócona i pełna powagi cisza, zawisła miedzy pozbawionymi dachu ścianami kościoła. Żadnej ludzkiej krzątaniny wokół.  Nie słychać  ćwierkania ptaków, szczekania psów, warkotu jadących samochodów. Po pustej asfaltowej drodze biegnącej obok kościoła podczas mego pobytu nie przejechało ani jedno auto. Cisza...Tak jakbym cudem przeżyła kataklizm i spoglądała na ruiny upadłej cywilizacji. Jakby czas się zatrzymał. Niesamowite miejsce!



Jałówka nie zawsze była senną wsią. To zawieruchy historii zepchnęły to miejsce na margines wydarzeń. Dawniej leżała na zbiegu ruchliwych traktów królewskich, a prawa miejskie nadał jej Zygmunt August. Jałówka była najprawdziwszym, kresowym, wielokulturowym miasteczkiem z dwoma kościołami, synagogą i cerkwią. Jeden z kościołów,  św. Antoniego Padewskiego, zbombardowali Niemcy w 1944 roku. Jego ruiny wciąż śnią sen o czasach dawnej świetności.

Gdy urzeczona niezwykłym klimatem  miejsca, obchodziłam kościół dookoła robiąc zdjęcia, zgasło słońce i powoli zmieniło się światło. Czas było opuścić to niezwykłe miejsce na skraju Polski. Wrócę tu latem,popatrzeć jak ruiny toną w zieloności. A tymczasem... do zobaczenia.












2015/02/08

"DOMEK WIEJSKI" BRANICKICH W CHOROSZCZY


"W pewnej odległości od Białegostoku, pałacu, który mógłby być zaszczytną siedzibą dla wielu suwerenów, znajduje się domek wiejski w Choroszczy. Poza Francją nie widziałem nic przyjemniejszego. Apartamenty, ogrody, stawy,wszystko tu ma charakter doskonałej elegancji".

Tymi pełnemu zachwytu słowami opisał letnią rezydencję Branickich w Choroszczy jeden z licznych gości Hetmana - dyplomata francuski Pierre Henin. Ten wygodny "domek wiejski" zbudowano w latach dwudziestych osiemnastego wieku na sztucznej, otoczonej kanałami wyspie, poniżej usytuowanego na wzgórzu miasteczka Choroszcz. Pałacyk otaczał ogromny, 25-hektarowy park, rozplanowany przez francuskiego architekta Piotra Ricaud de Tirregaile na wzór ogrodów w Wersalu. Trzeba przyznać, że umiał hetman Branicki wspaniałe rezydencje na chwałę swoją i swojego rodu wznosić, a potem je kunsztownie wyposażać. Przez pierwsze 40 lat swojego życia właściwie niczym innym, oprócz administrowania swoich dóbr, się nie zajmował. Miał jednak co robić, ponieważ posiadał aż siedemnaście posiadłości w całej Rzeczypospolitej...

Jan Klemens Branicki był jedną z najzamożniejszych osób w kraju. W pewnym momencie zamarzyła mu się nawet królewska korona, o którą z bratem swojej trzeciej żony, Izabeli z Poniatowskich, współzawodniczył.
Niejedną huczną imprezkę posiadłość w Choroszczy widziała. Bywali tu władcy, magnaci i możni współczesnej Europy. Przybyłych gości gospodarz podejmował z iście wielkopańskim przepychem. Huczne zabawy i wystawne życie w choroskiej rezydencji opisywał Józef Ignacy Kraszewski w "Grzechach hetmańskich"

"Blaski ostatnie dnia i oświecenie kolorowe parku, wówczas zwanego "dziką promenadą" obijały się w wodotryskach i promenadach.Grupy postrojonych pań i panów otaczały stawy, po których łódkami się wielu przejeżdżało. W oddali słychać było przygrywające muzyki"







Zniszczony przez pożar w 1915 roku pałac, zrekonstruowany został dopiero w latach 1961-1973, a następnie przekazany na cele muzealne. Park pałacowy to jeden z nielicznych zabytków tamtych czasów zachowanych w pierwotnej formie. Niestety bardzo zaniedbany. Obecnie w letnim Pałacyku Branickich w Choroszczy mieści się Muzeum Wnętrz Pałacowych ze stałą  ekspozycją wnętrz z XVIII i XIX wieku. Muzeum gromadzi  również eksponaty związane z historią pałacu i jego właścicieli.