O ruinach kościoła w Jałówce słyszałam już dawniej.
Oglądałam je na zdjęciach, podziwiałam na filmie "Cząstka Podlasia" tu
Ciekawiły mnie, ale nigdy nie były po drodze, co zresztą zrozumiałe, bo wystarczy zerknąć na mapę, by dowiedzieć się, że jest miejscowość Jałówka leży na samym krańcu województwa podlaskiego. Do granicy z Białorusią jest stąd niecałe dwa kilometry.
Kiedy błądząc nieco krętymi drogami wzdłuż cichych przygranicznych wsi w końcu dotarłam na miejsce, ostatnie promienie zachodzącego słońca wpadały przez pozbawione witraży okna zrujnowanego kościoła w Jałówce. Dotarłam, stanęłam i zdumiałam się... Ruiny! Nie greckie, nie rzymskie, tylko nasze, swojskie, podlaskie.
Czysty, zimowy błękit nieba usiłował wypełnić smutne i puste oczodoły okien. Przejmująca, niczym nie zakłócona i pełna powagi cisza, zawisła miedzy pozbawionymi dachu ścianami kościoła. Żadnej ludzkiej krzątaniny wokół. Nie słychać ćwierkania ptaków, szczekania psów, warkotu jadących samochodów. Po pustej asfaltowej drodze biegnącej obok kościoła podczas mego pobytu nie przejechało ani jedno auto. Cisza...Tak jakbym cudem przeżyła kataklizm i spoglądała na ruiny upadłej cywilizacji. Jakby czas się zatrzymał. Niesamowite miejsce!
Jałówka nie zawsze była senną wsią. To zawieruchy historii zepchnęły to miejsce na margines wydarzeń. Dawniej leżała na zbiegu ruchliwych traktów królewskich, a prawa miejskie nadał jej Zygmunt August. Jałówka była najprawdziwszym, kresowym, wielokulturowym miasteczkiem z dwoma kościołami, synagogą i cerkwią. Jeden z kościołów, św. Antoniego Padewskiego, zbombardowali Niemcy w 1944 roku. Jego ruiny wciąż śnią sen o czasach dawnej świetności.
Gdy urzeczona niezwykłym klimatem miejsca, obchodziłam kościół dookoła robiąc zdjęcia, zgasło słońce i powoli zmieniło się światło. Czas było opuścić to niezwykłe miejsce na skraju Polski. Wrócę tu latem,popatrzeć jak ruiny toną w zieloności. A tymczasem... do zobaczenia.
Rzeczywiście nie po drodze... ale z tego co widzę, warto się wybrać. Takie miejsca są szczególnie niezwykłe... A byłaś może w Miłkowie albo w Zagórzu? Tam też są ruiny kościołów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie byłam, ale jeśli mi kiedyś będzie po drodze, to z chęcią zobaczę. Pozdrówka!
OdpowiedzUsuńRzadko spotyka się ruiny kościołów; dziwne, że się zachowały.
OdpowiedzUsuńSą bardzo malownicze. Rzeczywiście można sie poczuć jak w innej epoce. Pozdrawiam :)
...niemal identyczne stoją w Nętkowie (zachodniopomorskie) i tak jak te są piękne, i są romantyczne...jednocześnie żal, że to ruiny...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Nie wiedziałam, że aż tyle zrujnowanych kościołów jest w Polsce;) Ciekawe co będzie za kilkadziesiąt lat z tymi tak gęsto budowanymi obecnie ?
OdpowiedzUsuńZ pewnością warto było pojechać na ten kraniec Polski i zobaczyć urokliwe ruiny naszego kościoła. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSmutno się robi na widok ruin, a kościoła szczególnie.
OdpowiedzUsuńTo musiała być piękna świątynia.
Wspaniałe zdjęcia. Bardzo urokliwe ruiny i bardzo piękne zdjęcia.
Pozdrawiam:).
Bardzo urokliwe te ruiny kościoła, u nas w okolicy trudno takie spotkać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony zachwyt bo ruiny piękne, z tym błękitnym niebem w tle to już w ogóle...A z drugiej żal za świetnością tego miejsca, która pewnie minęła bezpowrotnie...Ale i tak zachwyt jest większy, zwłaszcza oknami. Podobne ruiny widziałam kiedyś w Anglii ale te cieszą bardziej bo jak napisałaś - są nasze, swojskie.
OdpowiedzUsuńJa również mam mieszane uczucia, bo z jednej strony żal . Ale z drugiej strony, gdyby nie był zburzony, byłby jednym z wielu kościołów na szarym końcu Polski i nikt by się nim nie interesował. Dziękuję za komentarze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńszkoda, że popada w ruinę..
OdpowiedzUsuń