21 czerwca to dzień szczególny- letnie przesilenie. Według starosłowiańskich wierzeń ta najkrótsza noc w roku miała oczyszczającą i magiczną moc. Było to święto poświęcone słońcu, żywiołom wody i ognia oraz uroczystość urodzaju i słowiańskie święto miłości.
Obrzędy związane z najkrótszą w roku nocą na południu Polski nazywane były Sobótką, na Warmii i Mazurach Palinką, a na Mazowszu i Podlasiu Kupalnocką lub Kupalinką.
Po wprowadzeniu chrześcijaństwa, Kościół, nie mogąc wykorzenić z obyczajowości corocznych obchodów pogańskiego święta, przeniósł obchody kupalnocki na wigilię św. Jana i zastąpił ją Nocą Świętojańską. Echa Kupalnocki rozbrzmiewały jeszcze do XIX wieku, po czym stopniowo zamilkły ... Wspaniale, że obecnie coraz częściej kultywuje się dawne zwyczaje, bo naród pozbawiony swoich korzeni więdnie i usycha jak kwiat. Jak mawiał znakomity, pochodzący z Podlasia etnograf, archeolog i krajoznawca Zygmunt Gloger: - "Obce rzeczy dobrze wiedzieć jest-swoje obowiązek".
"Marcin z Urzędowa w drugiej połowie XVI w. pisze w swoim zielniku: "U nas w wilją św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, djabłu cześć i modłę czyniąc(!); tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, ofiarowanie z bylicy czyniąc, wieszając po domach i opasując się nią, czynią sobótki, paląc ognie, krzesząc je deskami, śpiewając pieśni, tańcując".
" Nazwa sobótki nie była powszechną w Polsce. Lud np. mazowiecki i podlaski, nad Narwią i Bugiem zamieszkały, obrzęd ten znal tylko pod mianem "Kupalnocki". U Mazurów nadnarwiańskich w wigilję św. Jana, po zachodzie słońca, gospodynie i dziewczęta, zebrane na łące nad strumieniem, rozpaliwszy "kupalnockę", patrzyły czy zebrały się wszystkie; gdyby której nie było, tę uważano za czarownicę. Następnie biesiadowały, tańczyły przed ogniem i z każdego gatunku przyniesionych pęków ziół rzucały po gałązce w ogień, wierząc, że dym z tych ziół zabezpieczy je od złego; resztę zabierały do domów, aby pozatykać w strzechy chat, obór i stodół. Około północy, mocniejszy roznieciwszy ogień, pozostałe napoje weń wlewały, a jedna z dziewcząt wieniec, uwity z bylicy i ziół innych, rzucała na wodę strumienia, przyczem wszystkie zawodziły prześliczną starodawną pieśń (ob. Wieniec, wianki)"
Zygmunt Gloger Encyklopedia Staropolska Ilustrowana
21 czerwca w Białostockim Muzeum Wsi odbył się festyn etnograficzny "Sobótka w skansenie". Głównym celem tej barwnej imprezy rozgrywającej się w sielskich plenerach podlaskiej wsi, było ukazanie rodzimego dziedzictwa kulturowego i tradycji ludowej poprzez odtworzenie dawnych słowiańskich i litewskich zwyczajów związanych z obchodami Kupalnocki, takich jak puszczanie wianków, palenie ognisk, skakanie przez ogień, wróżenie z ziół czy szukanie legendarnego kwiatu paproci.
Oglądając zdjęcia , proszę, posłuchajcie popularnej u nas na Białostocczyźnie ludowej, białoruskiej pieśni o dziewczynie, która w ciemną czerwcową noc pieli róże w ogródku boleśnie kalecząc ręce, by upleść z nich wianuszek, który puści na wodę w tę szczególną noc....
...ależ piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńWiłaś wianki i rzucałaś je na falującą wodę?:)
Serdeczności :)
No niestety nie, mój wianuszek już dawno popłynął... :):), dziękuję...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiezwykłe święto, pełne magii i dawnych obyczajów. Jestem pod wrażeniem, że jeszcze się je tak obchodzi - ludowe stroje, ognisko, wianki . Tak jakby na chwilę przenieść się w inny, dawny świat... Magia :)
OdpowiedzUsuńPięknie pokazałaś festyn etnograficzny "Sobótka w skansenie" i bardzo mnie to cieszy, że takie imprezy pokazujące naszą tradycję są organizowane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJejku jakie to magiczne, a te wianki przepiękne! Szkoda, że taka noc jest tylko raz w roku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
O jak ja Ci zazdroszczę tej imprezy. Zdjęcia zjawiskowe, już któryś raz tu przybywam, by se je obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńWspanialy obyczaj i dobrze, ze wraca do lask. Zdjecia przepiekne. U nas (na Dolnym Slasku) nie przypominam sobie zadbych swietojanskich chocby puszczania wiankow, nie wiem dlaczego? Noc swietojanska poznalam (jej swietowanie) dopiero w Hiszpanii, gdzie obchodzona jest bardzo hucznie, choc zaleznie od rejonu inaczej.
OdpowiedzUsuńKupalnocka, Kupalinka - to dla mnie całkiem nieznane nazwy.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, szczególnie dziewczyny z wiankami :)
Chyba wstyd się przyznać ale nigdy o tym nie słyszałam! Że tez jeszcze takie święta się obchodzi, magiczne! Fajnie że ta tradycja wciąż gdzieś jest :) No i zdjęcia przepiękne!
OdpowiedzUsuńWspaniała tradycja i piękne wianki :)
OdpowiedzUsuńPiękne wianuszki i kobietki...to musiało być niesamowite przeżycie. Przewinęło się zdjęcie maków...piękne! Muzeum Wsi chcieliśmy zobaczyć będąc w Białymstoku, ale tego dnia bardzo padało, wiec zrezygnowaliśmy. Do Białegostoku na pewno wrócimy i mamy nadzieje, że tym razem nic nie pokrzyżuje nam planów. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem pięknej pogody, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękny obyczaj, śliczne dziewczyny w wiankach i pełne magii zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!