2014/05/28

ZATOKA I PLAŻA TSAMBIKA

Tsambika okazała się kompletnym, doskonałym i skończonym  dziełem natury.Wszystko tam było na właściwym miejscu. Kąpielisko dawało relaks dla ciała, zatoka ucztę dla oczu.  Jasny, podobny do naszego bałtyckiego piasek pokrywał plażę, woda była ciepła, morze w kolorze błękitnym. Część  plaży, to ujście wysychającej w lecie rzeki, więc miejscami piasek  był drobniutki, a zejście do morza bardzo łagodne.  Z obu stron ograniczały ją ciekawe formacje skalne.



PETALOUDES czyli Dolina Motyli


Petaloudes, czyli  Dolina Motyli położone  jest wśród wzgórz na południowy zachód od miasta Rodos.

Motyle w Dolinie Motyli, to właściwie ćmy niedźwiedziówki , które w to ocienione miejsce zwabia swoisty mikroklimat , żywica drzew ambrowych i zapach kwitnących ostów. Zlatują się tam tysiącami z wielkich odległości w terminie  od czerwca do września. Najbardziej kolorowo wyglądają w locie, ale absolutnie nie wolno ich płoszyć. Najwięcej jest ich w lipcu i sierpniu.

`
 Nie zaobserwowaliśmy tam zbyt wielu tych nocnych motylków,   za to zobaczyliśmy przyjemną, cienistą , porośniętą drzewami  dolinkę, w  której przy szemrzących strumykach i wodospadach można odetchnąć od skwaru upalnego dnia. Doskonałą odskocznię od rozgrzanych plaż i kamiennych murów. Długość ścieżki spacerowej wijącej się wśród kamieni przez mostki i kładki  wynosi około 2 km.


Bardzo malownicze miejsce, tylko...trzeba dobrze wytężać wzrok, aby na początku czerwca zauważyć tam  motyla.

Konkurs pt." Odszukaj ćmę."

2014/05/27

LINDOS







Przepięknie położona miejscowość Lindos , to jedna z głównych atrakcji wyspy. W sezonie mnóstwo autokarów i samochodów prywatnych parkuje przy szosie wjazdowej, oraz przy parkingach. Do samego Lindos nie można wjechać samochodem.


Na górującym nad Lindos wzgórzem wzosi się starożytny akropol, obudowany prze twierdzę Joannitów. można się tam dostać pieszo , lub wjechać za 5 Euro, tak zwaną"Lindos taxi", czyli na grzbiecie osiołków, które całymi stadami czekają na turystów na głównym placyku u wejścia do miejscowości. 

2014/05/22

MIASTO RODOS

Przy hotelu Kresten Palace znajduje się przystanek autobusowy z którego co godzinę odjeżdżają busy do Miasta Rodos.  Przejażdżka  zajęła nam nam około 15 minut.
Rodos  to największe miasto na wyspie oraz jej stolica. Dzieli się na Stare i Nowe Miasto,co skutkuje interesującym połączeniem nowoczesności z historią.
Nowe miasto w niczym nie różni się od innych greckich, natomiast starówka ...jest urzekająca, w całości wpisana na listę zabytków UNESCO.  Może się pochwalić najlepiej zachowanym i największym, średniowiecznym miastem warownym w Europie.
Podobno duża część zabytków jest tylko rekonstrukcją, ale to wcale nie odbiera miastu splendoru. Potężne  mur obronne liczą około 4 km długości ,  osiągają 20 metrów wysokości, a grubość murów  w niektórych miejscach dochodzi nawet do  13 metrów. Tam gdzie kilka wieków temu znajdowała się fosa, teraz zieleni się miejski park.

2014/05/20

KRESTEN PALACE, Kalithea

 Z portu lotniczego Diagoras  położonego w` zachodniej części wyspy do miejscowości Kalithea po wschodniej stronie jest tylko około 20 kilometrów, jednak podróż zajęła nam ponad godzinę. Autokar rozwoził turystów po okolicznych hotelach,a my  przyklejeni nosami do szyby podziwialiśmy widoki.  Jakże różne od tych, które zaobserwowaliśmy w okolicy Heraklionu na Krecie. Krajobrazowo lotnisko na Rodos jest zdecydowanie lepiej usytuowane .

Z lotniska do stolicy wyspy Rodos prowadziła  szeroka,  nadbrzeżna , wysadzona palmami droga  , po  lewej stronie drogi ciągnęły się plaże , po prawej mijaliśmy jasno otynkowane budynki i hotele pięknie wkomponowane w zbocza wzgórz. Następnie naszym oczom ukazały się imponujące mury obronne  rodyjskiej starówki .



Po przejechaniu kolejnych 6 kilometrów, które dzieli miasto Rodos od Kalithea dotarliśmy do celu.


Nasz  hotel Kresten Palace był usytuowany obok głównej drogi z miasta Rodos do miejscowości Faliraki,  w bardzo spokojnej okolicy.
Jego niewątpliwa zaletą jest bardzo malownicze położenie na skarpie , przyjemne otoczenie i mnóstwo zieleni wokół.
Miejsce idealne dla miłujących  ciszę i spokój, jednak umiejscowione z dala od tawern, dyskotek i podobnego typu atrakcji, więc raczej nieprzeznaczone dla  nastawionych na wieczorną zabawę urlopowiczów.
Te drobną niedogodność wspaniale rekompensowały takie oto widoki.




Pachnący,  pełen kwitnącej roślinności ogród otaczał rozległy kompleks basenowy. 
`


Na hotelową plażę prowadziła całkiem przyjemna,  asfaltowa, wysadzana oleandrami dróżka. 


Hotelowa plaża niestety nie zachwyciła:  była niewielka, wąska i kamienista. Na plaży stało  kilkanaście leżaków na których przeważnie nikt nie leżał.  Do morza trzeba było wchodzić z  pomostu, albo spełzać po drabince . Kamieniste zatoczki ze stromymi brzegami , choć malownicze nie dawały szansy, by swobodnie uskuteczniać spacery brzegiem morza. 
No cóż, nie można mieć wszystkiego na raz.


Po zameldowaniu boy hotelowy poprowadził nas do pokoju skomplikowanym labiryntem korytarzy i przejść.  W pewnym momencie straciliśmy rozeznanie w którym kierunku zmierzamy. Dwa zjazdy windą w dół , potem  korytarzem w prawo, schodami w gorę, korytarzem w lewo  skołowało nas do tego stopnia, że zaczęliśmy się zastanawiać ,czy kiedykolwiek odnajdziemy drogę powrotną. I słusznie. Aby trafić z powrotem do holu musieliśmy troszkę pobłądzić. Nieco później ustaliliśmy też co najmniej trzy warianty strategii dotarcia z pokoju do hotelowej restauracji. I żaden nie był expresowy.

Umieszczono nas w spokojnej, bocznej części hotelu po lewej stronie budynku głównego. Hmm... Tylko uwierzy w te ''minojskie"  labirynty, skoro na zdjęciu wszystko wygląda tak zwyczajnie?

`
`
Pokój był przestronny,  choć jego wystrój z lekka nadgryzł już czas, pod oknami kołysały się palmy, w dali za ogrodem   niebieściło się morze. Palmy za oknami kołysały się tak przez nasz cały  pobyt, czasem bujały się naprawdę mocno, a wieczorami zrywał się jeszcze większy wiatr. Choć mieszkaliśmy po wschodniej, czyli zawietrznej części wyspy, w ciągu dnia nie dało się w porządku utrzymać włosów na głowie , a  wieczorami robiło się naprawdę chłodno. 


Warto wiedzieć, że taki wiatr, który od połowy czerwca do września dmucha, wieje i powiewa na Rodos nazywa się Meltemi. Jak powstaje Meltemi? 

"Na naszej półkuli ruch powietrza w wyżu kręci się zgodnie z ruchem wskazówek zegara,  a w niżu w kierunku przeciwnym. Jeżeli w pobliżu siebie usadowią się wyż i niż, to wtedy dzieją się ciekawe rzeczy. Jeśli umieścimy wyż nad Bałkanami, a niż nad Turcją, to wtedy mamy blisko siebie takie dwa ośrodki, w których powietrze kręci się w kierunkach przeciwnych. Z pomiędzy nich, jak z dyszy wypada powietrze z bardzo dużą prędkością i jest skierowane mniej/więcej z północy na południe. Tak w uproszczeniu wygląda mechanizm powstawania Meltemi. Nie musicie więc patrzeć na żadne prognozy dotyczące tego czy wiatr będzie - czy może nie będzie. Wyż nad Bałkanami i niż nad Turcją - to jest jedyny warunek powstania Meltemi." 




2014/05/19

Rodos- wyspa Słońca



Uwielbiam. 
Wędrować, WyjeżdżaćPoznawać, Smakować , Doznawać.


Moja wielka sympatia do Grecji narodziła się w 2003 roku, kiedy po raz pierwszy wyjechałam na Kretę. 
Widziałam już troszkę pięknych miejsc na świecie, ale to w wyspach greckich zadurzona jestem najbardziej. Mam wrażenie, że to afekt dozgonny, taka strzała Erosa  wystrzelona prosto w serce.
Dlatego swoje wspominki zacznę od świetlistej Rodos.

Wyspy Słońca.


4-14 czerwca 2006 .


Na Rodos wybrałam się rodzinnie. Z mężem, córką i małym synkiem. Wylot był  z Okęcia o 5 rano.  Po odprawie samolot sprawnie połknął kolejkę pasażerów, by za chwilę z szumem silników szybko  wzbić się ponad gęstą warstwę ciemnych, deszczowych chmur. Polska żegnała nas fatalną, jak na tę porę roku pogodą.
Siedzieliśmy wszyscy w jednym rzędzie foteli,  ja z małym dzieckiem przypiętym do mnie pasami, bo dwulatkowi nie przysługiwało oddzielne miejsce na pokładzie. Dziwne uczucie.

Może niektórzy lubią latanie, mnie taka forma transportu nie sprawia przyjemności, niezależnie od tego, czy lecę gdzieś sama, czy z rodziną.
Uważam, za nienormalne to, że człowiek przebywa  w chmurach  nie będąc naturalnie wyposażony w skrzydła i nie mogę pozbyć się myśli, że w każdej chwili mogę skończyć  co najmniej jak mityczny Ikar.
 Jednak,   do tej pory,  nikt nie wymyślił lepszego   sposobu na szybkie i łatwe przemieszczanie  się na dalekie odległości , wiec póki co jestem zdana na bujanie się samolotami, choć tego nie lubię. Pozostaje mieć nadzieje, że wkrótce wynajdą coś w rodzaju proszku Fruuu, lub  machinę do teleportacji i moje niepokoje odlecą w niebyt...

Po  ponad godzinie lotu i wypiciu dwóch lampek wina ,  doszłam do wniosku, że  raczej nic się nam nie stanie, wiec uspokoiłam się i nieco wyluzowałam. Córcia  obserwowała chmury, Maks zasnął gdzieś za Sofią, samolotem przestało w końcu telepać, więc  nawet  ja odważyłam się wyjrzeć przez okno. Obłoki  powoli zanikały i cudowne widoki zaczęły rekompensować mi nadwyrężony uszczerbek na zdrowiu.

Lecieliśmy nad morzem Egejskim, po jednej stronie mieliśmy Turcję, po drugiej Grecję, a na lazurowym  i szafirowym morzu co chwilę pojawiały się upstrzone wzgórzami w kolorze ochry, brązu i zieleni wysepki.




                                                            A potem zobaczyliśmy RODOS.


 Zachwycającą ,  górzystą wyspę z brzegami upstrzonymi pajęczyną wsi i miasteczek, zewsząd oblewaną wodami lazurowego morza.

  WYSPĘ SŁOŃCA.

Mity greckie opowiadają, że kiedy Zeus postanowił podzielić Ziemię pomiędzy olimpijskich bogów, jeden  z nich   Helios, bóg Słońca,  przebywał akurat w świetlistym rydwanie,  przemieszczając się  ze wchodu na zachód  w swej codziennej wędrówce po nieboskłonie. Po jego powrocie na Olimp okazało się, że Ziemia została już podzielona,  a Helios, jako nieobecny,  został pominięty i  nie otrzymał żadnego przydziału. Rozczarowany  bóg Słońca dojrzał jednak nową wyspę wyłaniającą się z morza i zażądał,  by Zeus natychmiast mu ją przydzielił. Jej piękno go zauroczyło, a tamtejsza nimfa Rode, córka Okeanaosa i Tethys została jego oblubienicą. Wyspę Rodos nazwano od imienia nimfy, która stała się jej patronką. Imię nimfy pochodzi od rosnącej na wyspie rośliny , różowego hibiskusa, podobnego do róży, Po grecku słowo rodon oznacza  różę lub różowy.
Od tej pory Helios hojnie obdarza Wyspę Rodos słonecznym blaskiem zapewniając jej ponad 300 słonecznych dni w roku.

Wylądowaliśmy o 9.20 czasu lokalnego i od razu po wyjściu z samolotu przytuliło nas rozgrzane słońcem, przesycone zapachem morza i ziół powietrze.  Grecjo, witaj!