WILNO BEZ PRZEWODNIKA

2016/04/25




To była moja samodzielna wycieczka do Wilna. Wilna, ledwie muśniętego pierwszym powiewem budzącej się do życia przyrody, poznawanego bez planu, bez przewodnika i na własną rękę. Smakowanego powoli, bez pośpiechu, bez przymusu  zaliczenia kolejnych zabytków, kościołów, czy muzeów. Takie subiektywne sam na sam z tym historycznie bliskim sercu i tak swojsko urokliwym miastem. Zwiedzając Wilno, nie sposób pominąć jego najważniejszych atrakcji, bo jakimi  ścieżkami by nie podążać, to i tak w znane miejsca nogi  same zaprowadzą. Podczas spacerów najlepiej poddać się przypadkowi,  zagubić w labiryncie uliczek i zostać uważnym obserwatorem tej urzekającej wileńskiej codzienności, tak ciekawie połączonej  z przeszłością i historią.
Wędrując po  Wilnie natknęłam się oczywiście na turystyczne grupy zorganizowane, sama  nieraz bywałam ich uczestnikiem,  lecz z każdym, kolejnym samodzielnym wyjazdem   dochodzę do wniosku, że wyjazdy indywidualne mają ogromny i niezaprzeczalny atut. Podróżując bez biura podróży nie muszę realizować punktów programowych wycieczki i mogę pójść wszędzie tam, gdzie oczy poniosą, zatrzymać się na dłużej tam gdzie mi się podoba, zajrzeć  w każdą mysią dziurę oraz w każdy uroczy  zakamarek i nie ogranicza mnie czas, jaki przeznaczył  na zwiedzanie danego miejsca przewodnik. 

Zatem... zapraszam na krótki spacer po wileńskiej starówce.

Dzwonnica przed archikatedrą, dawna zamkowa baszta obronna
Plac katedralny. Historyczne centrum Wilna
Bazylika Katedralna największa świątynia Litwy.

Wzgórze zamkowe z Basztą Giedymina

Wieża Giedymina- ocalała baszta  zamku
Na szczycie zawsze powiewa litewska flaga
Góra Trzykrzyska na prawym brzegu rzeki Wilenki- zwana  Łysą
Góra Trzykrzyska w Parku Górnym
Pomnik Trzech Krzyży
Wiosenne Wilno o poranku - panorama z Góry Trzech Krzyży
Punkt widokowy Subačiaus
Nowoczesne Wilno za rzeką Wilią
Panorama wileńskiej starówki rozpościerająca się ze szczytu wzgórza zamkowego
A tak wygląda piękna, wileńska starówka latem

Nabrzeże rzeki Wilenki w parku Bernardyńskim

Najstarsza, główna ulica Starego Miasta - Zamkowa (Pilies g.)
Wileńskie mury obronne

Klasycystyczny Pałac Biskupów, obecnie siedziba Prezydenta Litwy

Rzeka Wilenka i kościół Bernardynów
Zarzecze

Most na Wilence prowadzący do dzielnicy Zarzecze (Užupio)
 
„Magnifique”- nawet Napoleon zachwycał się gotykiem w miniaturze, czyli kościołem św. Anny
Ostra Brama
Kościół Piotra i Pawła na Antokolu...
...i jego zachwycające wnętrze
Uliczki Wilna

Drzewa ubrane w szydełkowe ubranka naprzeciwko Kościoła św. Anny


Jeden z dziedzińców uniwersytetu Wileńskiego

Zaułek Literacki

Uliczka w dzielnicy żydowskiej na której mieści się ambasada Austrii
Dawna dzielnica żydowska. Kawiarenka z obsługą mówiącą po polsku
Podwórze domu Wiktorii z galeryjką, arkadami i...

...figurką Matki Boskiej

Cerkiew św. Paraskiewy...

...i jej wnętrze


To nie koniec moich wileńskich obserwacji.  Zobacz koniecznie Wilno w romantycznej odsłonie, śladami naszego wieszcza Mickiewicza. 
LINK:
WILNO ROMANTYCZNIE 

Read more ...

BOBRZE SPRAWKI I DZIKIE PSZCZOŁY

2016/04/15

Oprócz żubrów nad brzegiem puszczańskiej rzeki Narewki, można spotkać również  pracowite bobry. Wszędzie dookoła widać charakterystyczne ślady ich działalnościSamych bobrów nie widziałam, bo to bardzo płochliwe zwierzęta i żerują głównie o zmierzchu. Ale widać, że sporo narozrabiały... Oto ich niektóre bobrze sprawki...


 


Czy wiecie, że zęby bobra rosną w ekspresowym tempie, zmuszając ich właściciela do ciągłego ich ścierania? Dzięki  niesamowitej pracowitości, bóbr zapewnia sobie darmową opiekę stomatologiczną!



Z jednej strony taka już natura bobra, a z drugiej jest mi żal, że konsekwencje tego ponoszą porastające brzeg rzeki drzewa, stając się bezbronnymi ofiarami niszczycielskich,  bobrzych zapędów. Bobry sieją spustoszenie i nawet starym, potężnym drzewom nie odpuszczają!



Bobry i żubry, to nie wszystko...  Na skraju Puszczy Białowieskiej można podglądać również dzikie, leśne pszczoły. Kto próbował prawdziwego  miodu z Puszczy Białowieskiej, ten wie jaki to rarytas. Dawniej w Puszczy pozyskiwaniem miodu zajmowali się bartnicy i była to prastara,  puszczańska tradycja. Słowo barć oznacza dziuplę w drzewie w którym swoje gniazda zakładają dzikie pszczoły. Na szlaku Ekumenicznym św. Eustachego w nadleśnictwie Browsk zachowała się oryginalna pszczela barć. Niestety już od dawna nieczynna.




Obok barci zwisa ”samobitnia”, czyli  dębowy kołek o średnicy około 25 centymetrów i długości 1,5 metra, który wieszano nad barcią. Kłoda zakrywała dostęp do barci, a przy próbie odepchnięcia jej przez niedźwiedzia, wykonywała wahadłowe ruchy i biła w jego cielsko. Kończyło się tym, że zirytowany i oszołomiony uderzeniami miś osuwał się z drzewa na ziemię. Pod drzewem wbijano dębowe, zaostrzone na końcach koły na które spadał usiłujący się dobrać do miodu niedźwiedź. Obecnie  w Puszczy Białowieskiej niedźwiedzi już od dawna nie ma. Ostatnie zostały wybite w XIX wieku.


Również związane z dzikimi pszczołami tradycje bartne, zaniknęły w Polsce na przełomie XVIII i XIX wieku. Jednak dwa lata temu w  ramach projektu kilku nadleśnictw z Puszczy Białowieskiej, Augustowskiej i Knyszyńskiej mającym na celu celu odnowienie populacji dzikich pszczół,  w lasach pozawieszano kłody bartnicze  Kłody bartne, to wieszane na drzewach kawałki drewna  o długości około 1,5-2 m, przygotowywane specjalnie dla pszczół. Dzisiaj, co bardzo cieszy,  można powiedzieć, że projekt został zakończony sukcesem, czego dowodem niech staną się, między innymi,  moje poniższe zdjęcia.












Read more ...