Czasem zastanawiam się, dlaczego tak lubię odwiedzać skanseny? Czy dlatego, że taki wyidealizowany obraz wsi wpisuje się w moje wyobrażenie o życiu bez pośpiechu na progu własnego domu? Czy jest to raczej moje romantyczne wyobrażenie o dawnej, sielskiej wsi, przesyconej zapachami świeżo skoszonego siana z łąk oświetlonych ciepłymi promieniami zachodu słońca nad stodołą?
Przecież wiem, że życie dawnych wieśniaków, to była ciężka praca, głód na przednówku, czasem skrajne ubóstwo i wyzysk przez właścicieli... Widząc czyste, wysprzątane obejścia w dzisiejszych skansenach trudno wyobrazić sobie, jak ciężko było żyć ówczesnym chłopom, których zagrody nawet w przybliżeniu nie wyglądały tak ładnie i schludnie, jak te w dzisiejszych muzeach wsi. Wtedy przypomina mi się scena z filmu "Noce i dnie", gdy Bogumił Niechcic obejmuje w posiadanie zrujnowany folwark na którym wszystko tonie w błocie i nawet ekonomowie i zarządcy folwarków mieszkają w warunkach urągających wszelkim obecnym standardom.
W moim życiu niewiele miałam do czynienia z pracą na roli, przyglądałam się tym zmaganiom jedynie z punktu wiszenia obserwatora, lecz zdaję sobie sprawę, ile to wymaga wysiłku. I mimo wszystko uwielbiam zwiedzać skanseny. Za tę ich zgodę na życie z prawami natury, prostotę i sielskość. Nie wierzę, że istnieje ktoś, kto nie chciałaby zamienić dzisiejszego stresu, pośpiechu i życia w towarzystwie gadających pudełek na wieczorny śpiew słowików w maju za miedzą, sad pełen kwitnących jabłoni i gęsi gęgające o poranku za chałupą?
Skansen w Ciechanowcu ma nietypową lokalizację, ponieważ położony jest na terenie pięknego zespołu parkowo- pałacowego
rodziny
Starzeńskich. Dlatego oprócz chłopskich zagród i drewnianych dworków szlacheckich z pogranicza podlasko-mazowieckiego, możemy podziwiać tam również piękny
klasycystyczny
pałac, oficynę, stajnię i wozownie oraz jeden z niewielu czynnych młynów wodnych, co potęguje wrażenie podróży czasie i daje pełniejszy obraz czasów, które bezpowrotnie minęły...
Informacje praktyczne:
Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, miasteczku położonym na granicy województw: podlaskiego i mazowieckiego
ul. Pałacowa 5
18-230 Ciechanowiec
woj. Podlaskie
www.muzeumrolnictwa.pl
Pięknie tam! Uwielbiam takie miejsca! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj Inko.
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka. Lubię zwiedzać skanseny. Ostatni raz zwiedzałem w Wolsztynie.
Skansen. to stare chaty i inne budowle zebrane w jednym miejscu. Natomiast są też repliki dawnych grodów, czy podgrodzi, albo wsi, ale one są budowanie współcześnie na dawny wzór.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
W takiej całościowej replice dawnej wsi nigdy jeszcze nie byłam, natomiast o najprawdziwszych grodach, a nie ich replikach mam zamiar napisać wkrótce, już zbieram materiały:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię skanseny, mają w sobie fajnego "ducha" przeszłości
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca. Świetnie je zaprezentowałaś, już bym tam pojechała.
OdpowiedzUsuńJak zwykle prześliczne zdjęcia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ekstra miejsce i świetne zdjęcia. To coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńMoi dziadkowie mieszkali w podobnym domu, a ja uwielbiałam tam przebywać. Nawet stałam się szczęśliwą posiadaczką kilku mebli z ich domu, a także ponad 100-letniego zegara o który dbał mój dziadek.
Ależ to były wspaniałe czasy. Niestety już nie wrócą.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Uwielbiam skanseny, a ten wygląda na naprawdę ładny i zadbany. Przypomina mi skansen w Kolbuszowej :)
OdpowiedzUsuńSkansen W Ciechanowcu jest uroczy. Bardzo podobał mi się zbiór pisanek, który znajduje się w dworku na zdjęciu otwierającym Twój post.
OdpowiedzUsuńTroszeczkę podroczę się z Tobą na temat sielskości i anielskości życia na wsi. Jestem mieszczuchem od wielu pokoleń, ale jestem także chyba w miarę dobrym obserwatorem życia, to dotyczy także mieszkania na wsi. Mam działkę wciśniętą w wiejskie zabudowania na Suwalszczyźnie i od dobrych nastu lat widzę jak toczy się życie mieszkańców wsi. Patos obecnej pracy na roli jest wyolbrzymiony. Zapewniam Ciebie Inko, bardziej zapracowana będzie sprzedawczyni z supermarketu niż kobieta z tzw. roli ( dotyczy tylko pracy zarobkowej a nie przy prowadzeniu domu, bo ta jest jednakowa niezależnie gdzie się mieszka). Teraz większość prac wykonują maszyny, nie pieli się buraków czy też zbiera siana. Struktura zasiewów zmieniła się aby jak najmniej wykonywać prac polowych. Na polach króluje kukurydza, zamiast siana - trawę upycha się w bele z sianokiszonką. Żniwa trwają tylko parę godzin, tyle ile trwa praca kombajnu. Nikt teraz nie piele upraw polowych bo są od tego preparaty chemiczne. Gęsi za "chałupą" już nie ma, bo po pierwsze nie ma chałup ( te są tylko w skansenach), zamiast drewnianych krytych domów na wsi królują rezydencje z prestiżowych katalogów budowlanych, a gęsi "mieszkają" w nowoczesnych kurnikach. Krowy w wyniku tej nowoczesności czasami nie widzą słońca i zielonej trawy pod racicami bo "mieszkają" w nowoczesnych betonowych oborach... itd. Dzisiejsza wieś to po prostu mini lub maxi firmy produkcyjne. Sielskość i anielskość można zobaczyć tylko na filmach i przeczytać w książkach romantyków. Oczywiście można jeszcze zobaczyć malutkie gospodarstwa , gdzie panuje klimat z minionego wieku, ale takie gospodarstwa są już na "wymarciu".
Oby nie. Ale niestety ja również widzę jak wieś się zmienia bezpowrotnie i zmierza do tego, że wkrótce nie będzie już żadnych tradycyjnych gospodarstw, tylko wysoko wyspecjalizowane farmy produkujące żywność naszpikowaną GMO lub płody z roundrapowych pól. Nie chciałabym, aby tak było. Mam nadzieję, ze jednak ostaną się gdzieś jakieś wiejskie zakątki z kurami na wolnym wybiegu z słowikami w bzach;)
UsuńTeraz wszystkim brakuje nam czasu, spokoju i natury stąd chyba chęć odwiedzania takich miejsc. Dla mnie też są to spore ciekawostki tym bardziej, że mieszczuch ze mnie z krwi i kości. Na wsi byłam raz w życiu jak zdałam do pierwszej klasy czyli jako 7 letnia dziewczynka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pięknie przedstawiłaś Inko skansen w Ciechanowcu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca.
Gdzie czas się zatrzymał.
Macie rację wieś się zmienia czy na lepsze tego nie wiem.
Pozdrawiam:)
Skansenów nie wielbię (w większości) zarówno tych chłopskich jak i technicznych czy miejskich. Doceniam wartości edukacyjne ale podobne jak z ogrodami zoologicznymi, zwyczajnie mnie nie cieszą. Co innego prawdziwa wiejska chata i na ten przykład młocka cepami (nie chwaląc się umiem), albo sianokosy od świtania (kosą też umiem).
OdpowiedzUsuńA jak żyło się na wsi drzewiej?
Tak jak teraz, tyle że gadżety i sztafaż były inne. Nie było katorgi ale sielanka też nieczęsto. Głód na przednówku, tak samo dotykał biedotę na wsi jak i w miastach - los biedoty nie kwestia czasu ani miejsca.
Chyba zresztą najtrafiniej to Reymont opisał, i chwała noblowska mu za to!
Nigdy jakoś nie skojarzyłam skansenów z ogrodami zoologicznymi, ale mając do wyboru skansen i zoo, bez wahania wybiorę skansen. Jeśli chodzi o "Chłopów" to dojrzałam do nich dopiero grubo po liceum, ale obraz wsi odmalowany w powieści, choć zgodny z porami roku, jest dla mnie nieco przyciężki, ze względu na na tragiczne losy bohaterów...
UsuńTez bardzo lubie skanseny i tez zdaje sobie sprawe, ze to taki wyidealizowany obraz wsi, ale co poradze uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTyle razy przejeżdżałam obok i jakoś nigdy nie zaszłam.Nawet nie wiedziałam ,że tyle tam ciekawych rzeczy. Po Twoim poście widzę ,że czas to nadrobić. Ja mam absolutnie sentyment do starych wiejskich domków. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPani opisy i spostrzeżenia bardzo mnie poruszyły. Ma Pani prawdziwie romantyczną duszę. W tym co już przeminęło i nadal przemija umie Pani dostrzec prawdziwe piękno, co wielu ludzi dziś już nie potrafi zauważyć w ciągłej gonitwie za karierą i pieniądzem. Ja sam jestem przedstawicielem przemijającej epoki. Wychowałem się na takiej wsi, gdzie jeszcze dominowały strzechy i nie było prądu. Całą rodziną {a było nas siedmioro rodzeństwa}ciężko pracowaliśmy fizycznie na roli, ale tej radości jaką okazywaliśmy z każdego przeżytego dnia nikt nam nie zabierze. Po mimo codziennego zmęczenia bawiliśmy się zawsze do ciemnej nocy w różnego rodzaju gry i zabawy przy oszałamiającym trelu ptaków, kumkaniu i rechocie żab oraz przepięknym zapachu jaśminów.Wieś którą pamiętam a która już przeminęła była wsią ciężkiego trudu i znoju, ale była również jednocześnie wsią wzajemnej miłości i szacunku jej mieszkańców, wspólnych spotkań i posiadówek na ławeczkach przed zagrodami. Często ogarnia mnie tęsknota za tamtą wsią. Serdecznie Panią pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Ja również spędziłam dzieciństwo na wsi, miałam serdeczną koleżankę, której rodzice prowadzili gospodarstwo rolne, więc często jej pomagałam w róznych pracach, a w ciepłe letnie wieczory, po obrządku, równiez bawiłyśmy się do ciemnej nocy z dzieciakami z całej ulicy. To były wspaniałe czasy. Gdyby można było cofnąć zegar i wrócić do krainy dzieciństwa...Serdecznie Pana pozdrawiam.
UsuńBardzo lubię skanseny. W tym jeszcze nie byłam.
OdpowiedzUsuńDzięki za pokazanie mi tego miejsca.