Nie będzie to łatwy, lekki i przyjemny temat na post, ale o niełatwych sprawach też powinno się pisać, by zachować pamięć o ludziach, których już nie ma, o czasach, które przeminęły i ku przestrodze, aby nic podobnego już nigdy więcej się nie wydarzyło. Ten wpis dedykuję moim nieżyjącym już pradziadkom: Marii i Stanisławowi- bieżeńcom.
"Bieżeńcy. Exodus"
Pierwsza Wojna Światowa. W maju 1915 roku wojska niemieckie przerwały linię frontu i rozpoczęły szybką ofensywę na wschód. Rosyjska armia podjęła odwrót, przyjmując taktykę "spalonej ziemi". W tym celu rozpoczęła akcję propagandową, rozpuszczając wśród miejscowej ludności, w większości ubogiej i niewykształconej, pogłoski o niebywałym okrucieństwie nadchodzącej armii niemieckiej.
Około pięciu milionów mieszkańców Guberni Grodzieńskiej, czyli dzisiejszego województwa podlaskiego, rozpoczęło trwającą wiele miesięcy tułaczkę. Drogę w głąb Rosji, znaczoną głodem, niewygodami, chorobami i tysiącami bezimiennych grobów, ponieważ 1/3 uciekinierów nie przeżyło trudów podróży. Nazywano ich "bieżeńcami" - od rosyjskiego słowa "Bieżat"-"Uciekać".
Wojenny cenzor przy Sztabie Głównym Rosji M.K. Lemke pisał w swoich wspomnieniach: (М.К. Лемке, „250 дней в царской ставке”., запись под 30.11.1915 г.) pisał: „Bieżeństwo – wybrane niewłaściwie słowo stało się dziś rodzajem obywatelstwa. „Bieżali” (uciekali) tylko ludzie majętni, a masa była wygnana siłą, pozostawiając swoje ziemie i spopielony majątek. „Bieżeńcy” przynieśli we wschodnie rejony Rosji kapitał, który umożliwiał im życie w nowym miejscu; „Wygnańcy” dowlekali się z połową rodziny, drugą pogrzebawszy po drodze, z pustymi rękami, wygłodzeni, schorowani, wszystkim obcy i niepotrzebni”.
Po zakończeniu I wojny światowej "wygnańcy" wrócili do swych opuszczonych, zrujnowanych miasteczek i wsi. Z ciężkim bagażem doświadczeń, ale odmienieni, silniejsi, umiejący stawić czoła każdej rzeczywistości, nawet tej nie najłaskawszej. I po raz kolejny, od nowa, rozpoczęli swoje życie.
Ku pamięci "bieżeńców", w setną rocznicę tych wydarzeń, Teatr Dramatyczny w Białymstoku przygotował artystyczną wizję, ukazującą exodus ludności cywilnej uciekającej w 1915 roku przed wojną w głąb Rosji.
Akcja tego nietypowego, plenerowego spektaklu drogi, rozgrywała się w pociągu jadącym nieczynną linią kolejową Sokoły -Łapy, oraz pod gołym niebem na przystankach umiejscowionych wzdłuż tej trasy. Widzowie mieli okazję czynnie uczestniczyć w widowisku, stając się niejako współuczestnikami tych wydarzeń, pozwalających w dużym stopniu wczuć się w klimat rozgrywającej się na ich oczach opowieści.
Stacja Sokoły.Wesele.
Pierwsza stacja. Sokoły. Widzowie uczestniczą w uroczystościach weselnych, śpiewając, tańcząc częstując się kiełbasą, ogórkami i wódką... Wybucha wojna, wieś najeżdżają Kozacy, wypędzając ludność na pełną trudów poniewierkę.
Przystanek w szczerym polu. Krew, śmierć i zniszczenie....
Front się przesuwa, Rosjanie ustępują . Za nimi ciągną "bieżeńcy" z całym dobytkiem życia na plecach. Okropieństwa wojny, szpital polowy, ranni...Z okien pociągu widać spalone wsie, rannych, zabitych i ludzkie tragedie.
Stacja Boguchronisze. Mistyka i rzeczywistość
W blasku zachodzącego słońca przed oczami zaskoczonych widzów rozgrywają się kolejne akty spektaklu. Matka Boska nawiedzająca wieśniaków. Obóz bieżeńców. Pogrzeb kobiety i jej maleńkiego dziecka. Wielka księżna Tatiana rozdająca w pociągu chleb i obrazki ze św. Krzysztofem.
Stacja Moskwa.
Na koniec spektaklu "bieżeńcy" docierają do Moskwy. To jednak nie koniec ich gehenny. Czeka ich jeszcze kilka lat na obczyźnie, trudne czasy rewolucji w Rosji, długotrwała droga powrotna do domu. A nas, widzów tego wyjątkowego spektaklu czekał powrót do rzeczywistości. Pełnym zamyślonej ciszy pociągiem...
Teatr Dramatyczny w Białymstoku przygotował niesamowity spektakl wspaniały. Przypominał jednocześnie kawałek naszej tragicznej historii. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń...spektakl pamięci pełen grozy, a Twoje, notabene świetne, fotografie pełne symboli...złapanych w kadr zamyśleń i zatrwożeń...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Niesamowita relacja, pokazuje straszne dla ludzi czasy, dobrze, że białostocki teatr przypomina o tych wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cóż za poruszające serca przedstawienie, jaka szkoda, że mieszkam tak daleko, to musiało być wielkie przeżycie dla obserwatorów i uczestników. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, to było bardzo niecodzienne i poruszające przedstawienie, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że przeżyliśmy maleńką namiastkę tego, co przezywali wygnańcy. Musieliśmy płacić łapówki rublami, gonili nas kozacy, jechaliśmy w dusznym pociągu, musieliśmy przejść kilkaset metrów torami... Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze!
OdpowiedzUsuńInko,
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem Twojego postu. Jest doskonały. Miałam wrażenie, że uczestniczę w tym poruszającym przedstawieniu.
Ja miałam niecodzienne przeżycie a co dopiero Ty, biorąc w nim czynny udział. Nie możemy o tych wydarzeniach nigdy zapomnieć.
Zbyt wiele krwi przelano a ludzie ponieśli wiele upokorzeń...
Pozdrawiam serdecznie:)*
Podpisuję się pod słowami Łucji, miałam dokładnie takie same wrażenia. Niesamowity teatr, ku pamięci...
UsuńNiesamowity spektakl. Bardzo ciekawie skonstruowany.
OdpowiedzUsuńMusiał Cię bardzo poruszyć, bo dotyczył również twojej Rodziny.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję bardzo! Rzeczywiście, zupełnie inaczej odbiera się spektakl, który w pewnym stopniu dotyczy historii związanej z własną Rodziną. Pozdrawiam również.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe! Oryginalny pomysł na wykonanie spektaklu! :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem. Przeczytałam jednym tchem...
OdpowiedzUsuńNiesamowity spektakl...
Inko to ważne, że w ten sposób składasz hołd swoim przodkom.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Inko, niezwykle wzruszające memento mori.Nie możemy zapomnieć o tych wydarzeniach.Przyznaję , nie miałóam o nich pojęcia.Serdecznie Cię pozdrawiam.Pięknie napisałaś.
OdpowiedzUsuń