Skit, czyli jedyna w swoim rodzaju prawosławna pustelnia, położona jest na mokradłach w pobliżu malutkiej wsi o dźwięcznej nazwie Odrynki. Puszcza schodzi tu nad same brzegi Narwi wijącej się wśród rozległego morza z trzcin. W II połowie XIX wieku dwaj ówcześni historycy: Jaroszkiewicz i Pokrowski, zlokalizowali tutaj jedno z trzech leżących w pobliżu siebie średniowiecznych grodzisk. Istnienie grodzisk potwierdziły ankiety przeprowadzone przez pana Pokrowskiego wśród ówczesnych wiejskich nauczycieli, którzy wskazali te miejsca, jako prawdopodobny zabytek archeologiczny. Grodzisko, które nosiło nazwę Kudak, położone było na prawym brzegu Narwi, w pobliżu ujścia do niej rzeki Olszanki.
Kiedy ojciec Gabriel, zakonnik z monastyru w Supraślu rozpoczął w tym miejscu budowę ortodoksyjnej pustelni, to cieszyli się wszyscy okoliczni mieszkańcy, pamiętano bowiem, że kilkaset lat temu w pobliżu wsi Odrynki stał prawosławny monastyr.
Obecnie, na niewielkim, porośniętym starymi dębami wzniesieniu wśród bagien, czyli najprawdopodobniej na dawnym, tajemniczym grodzisku, zwanym przez miejscowych Kudak (Kudok) stoi skit ojca Gabriela. Do tej pory rosną tam potężne dęby i ciągle wysiewają się nowe samosiejki...
Określenie skit nawiązuje do greckiego słowa Sketis lub Sketes –
nazwy egipskiej kolebki życia monastycznego i oznacza
prawosławną pustelnię, miejsce odosobnienia w którym mnich prowadzi
znacznie surowszy tryb życia niż w monastyrze. Ze wsi do skitu dostać się można liczącą ponad kilometr długości, szeroką, drewniana kładką, ale gdy jest sucho pod same ogrodzenie pustelni da się nawet dojechać samochodem. Miejsce jest nietypowe, także pod względem geologicznym. Odwierty pokazały, że wierzchnia warstwa ziemi ma tutaj jedynie 7 metrów, a pod nią zalegają nieprzebrane hektolitry wody o grubości co najmniej dwunastu metrów. Wyspa wśród mokradeł na której mieści się skit, troszeczkę przypomina średniowieczną warownię. Jest otoczona czymś w rodzaju fosy i ogrodzona drewnianym płotem. Prowadzi do niej kilka bram.
Ojciec Gabriel, założyciel skitu i jej jedyny mieszkaniec, to dawny przełożony prawosławnego klasztoru w Supraślu. Pustelnik jest szanowany nie tylko przez prawosławnych, ale też przez
wielu katolików. Mnich hoduje tu pszczoły, zbiera zioła, pomaga i leczy wszystkich potrzebujących, bez
różnicy na wyznawaną religię.
Skit, jako strefa odosobnienia i ascezy, różni się nieco od moich wyobrażeń o pustelni, ponieważ wszystko tu jest takie już... ucywilizowane. Cóż począć, jakie czasy, takie pustelnie, więc jeśli chcecie odwiedzić to miejsce, pożegnajcie się z wizją ubogiego mnicha w połatanym habicie, żywiącego się owocami lasu i mieszkającym w skromnym szałasie, czy innych tego typu fantazji. Nowoczesność, moi drodzy, czy tego chcemy czy nie, dotarła także do współczesnych pustelni...