Z Białowieżą, a konkretniej z tą częścią Białowieży w której znajduje się dawna stacja kolejowa Białowieża Towarowa, łączą mnie rodzinne wspomnienia. Mój pradziadek Stanisław po powrocie z bieżeństwa, czyli uchodźstwa, jakie podczas I wojny światowej boleśnie dotknęło niemal wszystkie podlaskie wsie i miasteczka, osiedlił się wraz z rodziną w Białowieży i rozpoczął pracę w jednym z miejscowych tartaków. Tam w 1921 roku przyszła na świat i niedługo po tym została ochrzczona moja babcia, a jej chrzestnym został zarządca tartaku, Niemiec o nazwisku Ekiert. Mojej babci, niespełna dwuletniej dziewczynce, zostawionej pod opieką niewiele od niej starszych braci przydarzył się okropny wypadek. Przez omyłkę napiła się esencji octowej. To, że przeżyła, zawdzięcza swemu ojcu chrzestnemu, który osobiście, własnym autem, odwiózł ciężko poparzoną dziewczynkę do szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie. Obecnie moja babcia ma 94 lata i nigdy później nie leżała już w żadnym szpitalu...
W czerwcu tego roku wybrałyśmy się na poszukiwanie zatartych przez upływający czas miejsc związanych z jej dzieciństwem. Zdjęcia, które dziś pokazuję pochodzą własnie z tej, pełnej niecodziennych wzruszeń wizyty.
Niedaleko nieistniejącego już dziś tartaku w którym pracował mój pradziadek, za rzeką Narewką na południowych obrzeżach Białowieży funkcjonowała w tamtych czasach stacja kolejowa Białowieża Towarowa. Dworzec wybudowano za czasów cara Mikołaja II kiedy Białowieża należała do włości carskich. Otoczony Puszczą budynek służył początkowo jako stacja pomocnicza do której kierowano carskie pociągi z zaopatrzeniem.
Obiekt ten w niemal nienaruszonym stanie przetrwał niespokojne czasy dwóch wojen światowych i funkcjonował do roku 1992, kiedy zawieszono wszystkie połączenia kolejowe Hajnówka -Białowieża. Od tego czasu położony w pewnym oddaleniu od miejscowości budynek popadał w ruinę. Na szczęście po kilku latach znalazł się inwestor, który uratował zabytek od niewątpliwej dewastacji.
W drewnianej stacji kolejowej Białowieża Towarowa mieści się obecnie urządzona w klimacie z przełomu XIX i XX wieku "Restauracja Carska". W stylowo wyposażonych wnętrzach skosztować można m.in polędwicy z dzika lub dań z jesiotra. Ceny... no cóż... godne są miejsca i wystroju. Latem na zewnątrz restauracji funkcjonuje umieszczony na dawnych peronach ogródek kawiarniany.
Zmieniło się również najbliższe otoczenie budynku.W pełnej zieleni przestrzeni, na szynach stoją zabytkowe lokomotywy i stare, drewniane wagony.
W stylizowanych na carskie salonki wagonach mieszczą się apartamenty na wynajem.
Na stacji Białowieża Towarowa stoją dwa ponad stuletnie, odlane z żeliwa kolejowe żurawie.
Na stacji obok zabytkowych lokomotyw i nadszarpniętych zębem czasu drewnianych wagonów stoją napędzane siłą mięśni drezyny. Za niewielkie pieniądze można odbyć niecodzienną i ekologiczną przejażdżkę na jednej z kilku proponowanych tras, między innymi do puszczańskiego Miejsca Mocy. Uwaga! Pojazdy są własnoręcznie napędzane przez gości!
Nieopodal dworca kolejowego płynie puszczańska rzeka Narewka. W pobliżu rzeczki zostały ustawione drewniane wieże widokowe, wokół panuje niesamowity spokój a puszcza dostępna jest nieomal na wyciągnięcie ręki. Naprawdę polecam wszystkim to pełne uroku, a zarazem bardzo niecodzienne miejsce...
Niesamowita podróż w przeszłość...Kompletnie nie znam tego regionu Polski...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Białowieża to wspaniałe miasto, niestety jest aż 500 km ode mnie! Może kiedyś zobaczę to miasto. Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałą historię związaną z tym miejscem, wspaniale przekazałaś nam czytelnikom namiastkę tego miejsca. Mieliśmy okazje być w Białowieży, ale tam niestety nie dotarliśmy, a szkoda bo jest warte zobaczenia. Czas zdecydowanie tam się zatrzymał.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to tak daleko ode mnie. Wspaniała okolica, chętnie bym tam pojechała, tyle ciekawych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńpiękny budynek dworca!! cudownie, że znalazł się w porę ktoś kto go uratował :) miejsce niesamowite
OdpowiedzUsuńUroczy budynek dworca bardzo mi sie podoba. Mila wyprawa sentymentalna.
OdpowiedzUsuńJak zawsze u Ciebie niecodzienne zdjecia. Pozdrawiam :)
Takie drewniane budownictwo było bardzo popularne na kresach wschodnich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze:)
Nie dotarłam nigdy do Białowieży, ale moi rodzice lubią tam wracać. Kilka razy nawet miałam się z nimi zabrać, ale zawsze coś mi musi wyskoczyć w ostatniej chwili. Może kiedyś uda mi się dojechać w to miejsce :)
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszający post. Ja niestety nie mam już ani Babci, ani Dziadka, ale ich opowieści były podobne. Ciężkie dzieciństwo bez rodziców, tylko z rodzeństwem.
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu zdjęć uruchomiła się moja trauma z dzieciństwa w postaci czarnej lokomotywy, strasznie się jej bałam, zwłaszcza tej pary wydobywającej się spod kół;)
Piękne miejsce!
OdpowiedzUsuńInko przepiękna opowieść, a miejsce godne zobaczenia. Trochę przypomina mi Rudy, o których pisałam na blogu.
OdpowiedzUsuńBabci życzę nieustającego zdrowia.
Pozdrawiam ciepło!
Super post. Już zapadła decyzja, że wiosna ruszam do Białowieży :)
OdpowiedzUsuńSuper stacyjka, tylko te parasole z Żubrem :(
Podziwiam i pozdarwiam :)
Niesamowita historia! I przepiękne miejsce. Widziałam je w kompletnie innej scenerii - gdy było mgliście i trochę dżdżysto, tak nostalgicznie. Obie wersje tego miejsca mi się podobają :)
OdpowiedzUsuń